Z niecierpliwością oczekujemy wyprawy nad zatokę.Po drodze odwiedzamy jeszcze "sklep przyjaźni/jeden z wielu/"Jest tam zatrudniana niepełnosprawna młodzież.Sprzedają w ogromym sklepie ,swoje wyroby-rzeźby,obrazki,prace z laki,torebki,biżuterię.Warto przepłacić ,bo nasze pieniadze to dla nich szansa na klejne prace.
Po drodze mijamy liczne pomniki rozsiane. .po . . ..polach.Tak kiedyś chowano rolników.Był grzebany tam gdzie umarł.Jeśli rodzina nie miała pieniędzy na pogrzeb ,owijano nieboszczyka w całun i chowano na czas potrzebny na zgromadzenie pieniędzy.A potem . . odkopywano.Żałobników w Wietnamie poznacie po białych opaskach na głowie.
Jako ,że przybywamy stosunkowo wcześnie ,mamy czas na odwiedzenie Ha Long Pearl.Tu dowiadujemy się ,że sztuczna perła okopci się płomieniem,zabrudzi ,zetrze na szkle!!! i po tarciu straci połysk. Bez pardonu wykorzystujemy potem te triki w sklepach.
Przesiadamy się na dżonkę.Czekają na nas dwuosobowe ,romantyczne /zamiast drzwi do łazienki-zasłona/ pokoje.Powoli wypływamy .Pod znakiem zapytania jest nasz nocleg "na wodzie".Prognozy pogody nie są jednoznaczne.Zdażyło się ,że zatonął statek z turystami.Od tego czasu wszyscy dmuchaja na zimne.
Udaje się nam obejrzeć "Jaskinię Niespodzianek"-Hang Sung Sot i popływać przy plaży na wyspie Titowa.Tutaj też zaliczyliśmy 420 stopni na szczyt punktu widokowego.Warto było.Wietnamczycy prosili nas o pozowanie do zdjęć-takim zjawiskiem byliśmy!!.
To właśnie tutaj były kręcone sceny do filmu "Indochiny"